- Domowa akrobatyka z kurczakiem, wodą i świecami
W 1801 roku brytyjski grawer, pisarz i filantrop Joseph Strutt opublikował książkę o średniowiecznych rozrywkach swojego kraju. Oprócz wspomnianych wcześniej „gorących małży” i biczowania, opisano w niej inne, bardziej ekstrawaganckie gry.
Reklama
Strutt korzystał ze średniowiecznych manuskryptów i obrazów jako źródła informacji, więc nie zawsze był w stanie dokładnie przekazać zasady gry. Przykładowo, jedną z takich rozrywek było siedzenie z zapaloną świecą na słupie nad wanną z wodą.
Być może gracz musiał jak najdłużej unikać upadku, utrzymując równowagę i ignorując gorący wosk kapiący na jego dłonie.
W innej wersji zabawy gracz musiał zrobić to samo z kijem i siedzącym na nim kurczakiem.
Według historyka sztuki Caleba Kieffera, średniowieczni ludzie często się nudzili, więc wymyślili gry, w które można było grać samemu w domu. Kiedy nie ma się smartfona, internetu i programów w serwisach streamingowych, wolnego czasu jest aż nadto.
- Turnieje rycerskie na drewnianych koniach
Powiedzieliśmy już, że prawdziwe turnieje rycerskie nie są tak szlachetną i bezkrwawą rozrywką, jak jest to opisywane w powieściach fantasy i pokazywane w kinie.
Faktem jest, że zwycięzca mógł legalnie zabrać zbroję, broń, konia lub imponującą stawkę pieniężną od przegranego, a nie każdy mógł sobie pozwolić na takie straty. Zubożali wojownicy mogli więc walczyć na śmierć i życie, by ocalić swój ostatni dobytek.
A ponieważ prawdziwe turnieje z żywym przeciwnikiem na koniu i z włócznią w ręku były trudne i niebezpieczne, średniowieczni rycerze wymyślili sposób na trening bez niepotrzebnego narażania życia. Takie gry nazywano quinten lub pavo (od łacińskich słów „piąty” i „paw”).
Jeździec z piką na koniu musiał trafić manekina na długiej podporze lub specjalny cel. W niektórych przypadkach ten ostatni był sprytnie zaaranżowany: na szczycie drewnianego słupa przymocowana była kadź z wodą, która w przypadku nieudanego ciosu przewracała się na nieszczęsnego rycerza. Albo worek z piaskiem, który uderzał go w głowę i powalał na ziemię.
Czasami, aby uczynić quinten jeszcze bardziej zabawnym, rycerze jeździli nie na żywych koniach, ale na drewnianych z kołami. Były one ciągnięte przez giermków lub chłopów. Rycerz klepał swoich sług po plecach, zmuszając ich do ruchu, a po przyspieszeniu na swoim zastępczym koniu przebijał włócznią tarczę lub drewniany pierścień.